Dzisiaj coś nowego, czyli otwieranie, pierwsze wrażenie i recenzja pewnego produktu od Nivei. Zapraszam!
Zacznę od tego, że jest to nowa wersja recenzji, upiększona o odpakowywanie i pierwsze wrażenie. ;)
Opakowanie wygląda jak każde inne od Nivei i większości balsamów. Mamy logo, nazwę produktu, hasło zachęcające do zakupu i składnik regenerujący - witamina E, oraz oczywiście nasza pomadka ochronna do spierzchniętych ust, zapakowana w plastikową, przezroczystą "obudowę".
Z tyłu znajdowały się informacje, takie jak numer infolinii, marka, tekst mówiący o doskonałości produktu, co zawiera, i tak dalej. Konieczne? Dla producenta korzystne.
Balsam bardzo łatwo odrywa się od tekturki i tak samo wyciąga z plastikowego opakowania. Zawiadamiam, iż unboxing został zakończony pomyślnie.
Balsam kupiłam w sklepie stacjonarnym, choć ten produkt można zdobyć wszędzie - jest tak rozpowszechniony. ;) Ja go kupiłam za cenę 7,99 zł bez przeceny. Można go spożyć do 12 miesięcy po otworzeniu. Pamiętajcie o tym - przeterminowany produkt może wywołać duże podrażnienia na ustach! Najlepiej go otworzyć i zużywać, a nie zostawić "na później". Waga pomadki wynosi 4,8 grama.
Opakowanie jest OK - dolna część jest trochę bardziej kremowa niż część górna, która jest biała. Obie części idealnie do siebie przylegają. Całość jest mała i zgrabna - zmieści się do każdej torebki czy plecaka. Balsam, gdy będzie się kończył, prawdopodobnie będzie nadal fajnie nakładał na usta, jednak nie jestem co do tego pewna. Możliwe, że trzeba będzie końcówkę nakładać palcem. Opakowanie jest białe. Z jednej strony mamy logo marki i nazwę produktu, z drugiej zaś to samo, ale z dodatkiem takich informacji jak strona internetowa, waga produktu, data do zużycia po otworzeniu, i wiele innych niepotrzebnych. Wadą jest to, że na opakowaniu balsamu nie ma składników zużytych do produkcji tej pomadki. Jednak z pomocą przychodzi Avenir i przeszukuje dla Was cały internet i wkleja Wam poniżej cały skład omawianego dziś produktu:
Octyldodecanol, Cera Microcristallina, Cetyl Palmitate, Ricinus
Communis, Seed Oil, Ethylhexyl Meyhoxycinnamate, Hydrogenated
Polydecene, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Myristyl Myristate, Cetearyl
Alcohol, Bis-Diglyceryl Polyacylapidate-2, Butyl
Methoxydibenzoylmethane, C20-40 Alkyl Stearate, Octocrylene, Copernicia
Cerifera Cera, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Bisabolol,
Tocopheryl Acetate, Glyceryl Glucoside, Glycerin, Aqua, Cera Alba, BHT,
Benzyl Alcohol, Citral, Hexyl Cinnamal, Limonene, Geraniol, Linalool,
Parfum, CI 77492.
Na pewno na jakiś składnik można być uczulonym. Na jaki? Nie mam pojęcia, nie jestem naukowcem. Ale wiem, że na wszystko można mieć uczulenie - nawet na wodę czy powietrze (serio).
Kosmetyk lekko pachnie naturalnie - niczym. Tak typowo jak coś, co nawilża. Cały balsam ma kolor żółty... taki kremowy, podobny do niektórych odcieni skóry. Na ustach, jak i ręku nie pozostawia koloru, jedynie lekko się błyszczy (nie ma brokatu). Można go nakładać bez patrzenia w lustro - nawet jak wyjdziemy poza linię ust, nie widać tego. Balsam bardzo fajnie i wygodnie się nakłada. Zostaje na ustach bardzo długo, naprawdę dobrze nawilża i regeneruje spierzchnięte usta.
Pomadka powinna Wam starczyć na bardzo długo. Możecie jej używać wszędzie, nawet w szkole, w domu czy na jakiś weselach. Nie będzie rzucać się w oczy, a przy okazji nawilży Wasze usta. Od dziś będę ją nosić ze sobą wszędzie - będzie należeć do mojego balsamowego niezbędnika. :)
Podsumowując, oceniam ten produkt bardzo dobrze. Świetnie nawilża, łatwo się aplikuje, nie śmierdzi chemią, wręcz przeciwnie - ma przyjemny, lecz nieokreślony zapach, jest mały i zgrabny, można go wszędzie zabrać, na ustach nie rzuca się w oczy. Czego chcieć więcej od pomadki? Dodam, że jakość jak zawsze powalająca - taki efekt tylko od Nivei i Beiersdorfu!
Co do mojego pierwszego wrażenia o produkcie, to wypadł dla mnie świetnie. Byłam lekko zdziwiona kolorem - myślałam, że będzie biały, albo przynajmniej jaśniejszy. Ale to nie ma większego znaczenia. Co do zapachu, to wiedziałam, że nie będzie intensywny. Znam Niveę na wylot. Cena mnie naprawdę zdziwiła - myślałam, że w zwykłych sklepach będzie drożej niż w drogerii. Jestem pozytywnie zaskoczona!
Oceniam Niveę Soothe & Protect następująco:
Unboxing: 9/10;
łatwość otwierania: 10/10;
wygląd opakowania: 8/10.
Ocena produktu: 10/10;
opakowanie: 9,5/10;
kolor: 10/10;
zapach: 10/10;
cena: 10/10;
dostępność: 10/10.
Pierwsze wrażenie: 10/10.
Co myślicie o takiej formie poniedziałkowych postów? Czy może lepiej zrobić zwykłe recenzje? Przekonałam Was do zakupu? Macie tę pomadkę? Może chcecie mi coś polecić? O tym piszcie w komentarzach!
PS: Poszukuję osób do współpracy, komentowanie postów sobie nawzajem, itp. Piszcie o tym na adres e-mail ma.triste.avenir@gmail.com
Zdjęcia wykonane Nikonem Coolpix L29
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright by Triste Avenir (www.fotografiavenir.blogspot.com)
Kopiowanie zabronione!
Do następnego! :)
KIEDY NOWE POSTY?
W każdy poniedziałek recenzja,
W każdą środę TAG,
W każdy piątek post ze zdjęciami.
GDZIE MOŻESZ MNIE ZNALEŹĆ?
Instagram - KLIK!
Facebook - KLIK!
Google+ - KLIK!
* post nie jest sponsorowany, wszelkie opinie są moimi własnymi
Ładnie, unboxing świetny :D Jeszcze to oficjalne zakończenie xD
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o uczuleniach :D
Reszta spoko, co do samego produktu to się nie wypowiem, wybacz xD
Ale jednego mi tu brakuje... Gdzie jest odbicie ust?! :(
Hahah, zupełnie jak UnBoxAll. :D
Usuń:)
Musisz przetestować, hah. :D
Nie wiem, po co miałoby być - skoro jest przezroczysty, to i kartka wydawałaby się biała, nic by nie było widać. ;)