Heii! <3
Dzisiaj chciałabym poruszyć pewną kwestię, mianowicie dzieciństwo, jak zresztą wskazuje tytuł. Chcieliście czasem powrócić do tego czasu, gdy świat był Wam nieznany i liczyły się tylko zabawki? Ja też. Wtedy nie mieliśmy żadnych obowiązków, spędzaliśmy czas w domu lub na podwórku, nie w szkole, czy w pracy. Ja z tamtego czasu najlepiej pamiętam dnie spędzane na kolorowaniu obrazków i kolorowanek, których miałam naprawdę dużo, lecz niewiele się zachowało. Pamiętam też zabawy z sąsiadami w chowanego, niezależnie od pory roku, malowanie kredą na szosie w lecie i lepienie bałwana w zimie. Pierwsze wyrazy, pierwsze przyjaźnie w pierwszych latach szkoły. Czas szybko mija i jestem już starsza - brak czasu na takie rozrywki, a więcej czasu poświęconego na naukę. I właśnie nawiązując do tego tematu, powróciłam na chwilę do przeszłości i pobudowałam trochę Lego - klocków, które stały się tak popularne, że chyba każdy o nich słyszał.
Zapraszam na nowego FB. :)
Genialny pomysł na post i zdjęcia! :) Cieszę się, że się rozpisałaś, przyjemnie się Ciebie czyta ;) A tak do samych klocków lego, to chyba najlepsza zabawka świata. Ogranicza Cię tylko wyobraźnia (no ewentualnie ilość klocków :D ). Nie oszukujmy się, każdy miał tego co najmniej mały kuferek :P Aż mi się przypomniało, jak kiedyś znalazłem znalazłem szufladzie pełno instrukcji do LEGO i postanowiłem budować aż zabraknie mi klocków. Jak już zrobiłem dość sporą wystawę pod stolikiem, przyszła siostra się ze mną bawić i rozwaliła większość nieuważnie kładąc nogę :D A tak co do powrotu do dzieciństwa, to tylko do czasu zanim zaczęło się przedszkole. Całymi dniami bawiłem się z kumplami na ulicy przed domem, dużo wspomnień :) Pierwszego słowa nie pamiętam :P A szkoła? Nigdy za tym nie przepadałem - zabijacz dzieciństwa :P
OdpowiedzUsuńDziękuję, też tak uważam (taka ja skromna)! :D Dziękuję, a ja za to lubię pisać. :> Nie mogę się nie zgodzić z tym, że to jedna z najlepszych zabawek, jakie kiedykolwiek powstały (nie mogę ominąć samochodzików, które swoją drogą uwielbiałam, szczególnie takie autostrady od Wader i lalki, którym non-stop przez przypadek wyrywałam włosy) i masz rację z tym, że ograniczała (i ogranicza) nas wyobraźnia i ta nieszczęsna ilość klocków, bo nie ukrywam, zawsze przydałoby się więcej unikalnych elementów do budowy czegokolwiek. Nie mogę się nie zgodzić. Też chciałabym zbudować w pełni jakiś rozwalony zestaw, na przykład od Lego Friends, dosyć duży, ale wiele elementów się pogubiło i nie mogłam tego zbudować (nawet po pierwszym otworzeniu i w trakcie pierwszego budowania brakowało kilku klocków). Haha, taka przynosząca szczęście siostra. :D A ja miałam taki... fart?, nie chodziłam do przedszkola - wolałam oglądać dniami bajki i bawić się lalkami - taka ze mnie buntowniczka była. :D Ja koleżanek w sąsiedztwie zbytnio nie miałam, jestem jedyną wnuczką mojej babci. :P Moje pierwsze słowo to zapewne było "mama" lub "tata", jednak od małego na kolor czerwony mówiłam piciułała - nie wiem, skąd ja wzięłam takie słowo. Ja szkołę od zawsze lubiłam, można się spotkać z przyjaciółmi, czegoś się nowego dowiedzieć. Szkoła sama w sobie nie jest moim zdaniem zła, najgorsze jest to, że siedzi się po kilka godzin w szkole, wraca się późnym popołudniem, odrobić lekcje, które zajmują dużo czasu, nie oszukujmy się, w dodatku nauczyć się na kartkówki/sprawdziany... i gdzie tu znaleźć chwilę na rozwijanie swoich pasji?...
UsuńNie chce demonizować szkoły, bo faktem jest, że wiele wyniosłem z tego "budynku" i to nie jest tylko wiedza ta, którą dają nam nauczyciele. Ale jeśli chodzi w materii tego, co tak naprawdę się nauczymy, to gdy ktoś sam nie ma chęci do poznawania czegokolwiek i rozwijania się dalej, to tak naprawdę szkoła niczego nie nauczy. Co mi dały np. godziny spędzone ma matmie, które bardzo ciężko mi przechodziły, skoro teraz na studiach muszę wracać do podstaw i ponownie uczyć się wszystkiego samemu, bo w technikum stwierdziłem, że to oleje? Człowiek sam musi do pewnych kwestii dorosnąć i się tego nie zmieni. Teraz szkoła dalej jest dla mnie wnerwiająca z racji pracy w tygodniu i zajęć w weekend. Jeśli ktoś namiętnie się uczy, to życie w takim przypadku nie istnieje. Ale nie jestem z tych osób, więc potrafię sobie jakoś tam życie prywatne urozmaicić :)
UsuńPierwsze słowo, moje to chyba było "tata" :P Ale czy miałem jakieś dziwne zamienniki na coś istniejącego? Raczej nie :) Zdarzało się to za to w przypadku, gdy miałem jakąś zabawkę np jakiegoś plastikowego żółwika nazwałem "gabilon" xD Dziwna nazwa :P Co śmieszne, mimo tego, że jestem dwa lata młodszy od mojej siostry, to ja nauczyłem ją poprawnie wymawiac "r" :D Duma mnie rozpiera haha
A tak jeszcze do "znajomości" wracając. W moim przypadku inaczej to wyglądało i zgodzę się, że otoczenie ma duży wpływ na to. Bo ja od przedszkola do 4 klasy kiedy się przeprowadziłem, chodziłem z moimi kolegami z jednej ulicy do tych samych klas. Wszyscy byliśmy z tego samego rocznika :) Toteż spowodowało, że w szkole dalej trzymaliśmy się raczej razem i nie nawiązaliśmy jakichś specjalnych przyjaźni, przynajmniej ja :P
Później gdy już drogi się rozeszły to w sumie z takich wartościowych znajomości zawartych w szkole, było może 5? Zawsze wychodziłem z założenia, że lepiej mieć jednego przyjaciela, któremu mogę zaufać, niż 100 kolegów, którzy wbiją mi nóż w plecy. Chociaż sam nie zawsze byłem i dalej nie jestem "przykładem przyjaciela"... Za to później w pracy pojawiło się parę wspaniałych znajomości :)
Rozpisałem się, wybacz :P Postaram się ogarnąć następnym razem :D
I masz rację - jeśli ktoś się chce czegoś nauczyć, to z pewnością się tego nauczy. I nie uczymy się jedynie z lekcji z przedmiotów, ale też jakich osób unikać i jakich błędów nie powtarzać. Ja może się "namiętnie" uczę, bo jakoś odrabianie lekcji nie sprawia mi kłopotu (matma się nie liczy :P), ale zabiera czas, z którego chętnie bym skorzystała w jakiś inny sposób. I właśnie - trzeba było się uczyć wszystkiego od początku, jeśli to dobrze wszystko zrozumiałam. Wybacz, przed chwilą wstałam z łóżka. :D
UsuńTak jak już pisałam, moje pierwsze słowo to było raczej "mama". :) Jak kolor czerwony nazywałam "piciułała", to picie nazywałam "cierwony". xD Ja nauczyłam się tego chyba dość późno, ale myślę, że naprawdę dużo ćwiczyłam. :D
Ja również miałam wiele znajomości, i dobrych, i złych, i wychodzę z założenia, że Ci, co byli dobrzy, są teraz źli. Ale nie chcę się zbytnio na ten temat rozpisywać, bo cenię w sobie prywatność, przynajmniej granice prywatności. A z Tobą się jak najbardziej zgodzę - lepiej mieć kilku dobrych, zaufanych przyjaciół, którzy nie wyśmieją i zaufają, niż takich, którzy każdą prawdę zamieniają w plotkę. ;P
Nie ma sprawy, uwielbiam czytać takie komentarze, a temat dzieciństwa muszę jeszcze poruszyć w jakimś poście! :D
Oczywiście, że trzeba było się wszystkiego uczyć od razu, a nie wszystko powtarzać teraz, no ale szczerze, choćbym powiedział to komuś, kto w tym samym momencie co ja odpuścił, to by i tak to olał. Stety niestety pewnych rzeczy uczymy się tylko na własnych błędach, no ale tego już się nie naprawi :P Pozostaje mi powtarzać te tematy, których teraz potrzebuje.
UsuńA tak jeszcze w temacie szkoły, to zawsze bawiło mnie moje rozumowanie, bo jak np byłem w szkole podstawowej to zawsze myślałem "głupia szkoła podstawowa, chciałbym być już w gimnazjum" w gimnazjum z kolei chciałem być w technikum. Ale dopiero tam zauważyłem, że jakbym będąc w gimnazjum ogarnął taką część materiału, która w technikum pozwalała mi dostać 3, to bym był prymusem :D I teraz na studiach znów to samo, jakbym w technikum siedział tyle nad książkami ile teraz muszę by coś pojąć, to bym miał znacznie lepsze oceny. Ale człowiek głupi zawsze stara się iść po najmniejszej linii oporu :P
Liczę, że kiedyś zmądrzeje :D
W kwestii przyjaciół, u mnie raczej dobrzy znajomi zawsze byli dobrymi, no są wyjątki takich, którzy byli znajomymi tylko po to, by na mnie skorzystać, ale to chyba jedna taka osoba, która utkwila mi w pamięci. Ale niestety teraz mam mały uraz do takich ludzi i czasami krzywdząco oceniam niektóre osoby. Ale na szczęście umiem też powiedzieć przepraszam, jeśli wiem, że zbyt gwałtownie zareagowalem, gdy nie było takiego powodu :)
Tak teraz patrzę na komentarze, to same ściany tekstu. ;D
UsuńMasz rację, ludzie w tym wieku nie są tak łatwowierni. ;P
Czasu ani nie da się cofnąć, ani przyspieszyć. Ja staram się uczyć i zapamiętywać wszystko na bieżąco, wiadomo, wychodzi różnie.
Hahah, ja też w to wierzę! ;D
Jak już pisałam wyżej, nie chcę się na temat przyjaźni zbytnio wypowiadać, by nie urazić niektórych osób, jednak różnie było. ;P
Sorki, że jakoś mało napisałam, nie wiem, co odpowiedzieć. Jutro chyba zdobędę materiały na następny post! :) Zapraszam też do polubienia na FB. :>
Nie ma żadnego przymusu :) Piszesz tyle ile uważasz, że chcesz napisać.
UsuńMam nadzieję, że zostanie Ci w głowie wszystko co teraz przerabiasz :D Ja mimo tego, że pod koniec technikum naprawdę się zabrałem do pracy, to i tak większość tego zapominałem przez wakacje... Ale może Tobie pójdzie lepiej :D
No dobra, kończymy z tymi ścianami, ile można to ciągnąć... :P
A fb zaraz zalajkuje :)
Wiem, a to akurat był trochę sarkazm - chciałam przez to powiedzieć, że na sekcję komentarzy się tak fajnie patrzy. ;D
UsuńNa razie miałam mało zaników pamięci, może ostatnio po antybiotykach. :) Skąd taka pewność? :D
Ja mogę pisać w nieskończoność - byle bym miała o czym. :)
Widzę. :D
Ah, Lego, zawsze budowałam stajnię, lub jakieś domki :) A szkoła, to czyste zło. Przez nią nic nie można zrobić. Wraca się o 16 i już tylko lekcje, może trochę telewizji / laptopa nic więcej. A szkoda..
OdpowiedzUsuńA kto ich nie budował? ;) Wiem, znam to. Też chciałabym chociaż w weekend sobie spokojnie odpocząć, ale na koniec tygodnia zadają najwięcej. :/ Chciałabym częściej blogować, częściej rozwijać swoje pasje... :(
UsuńAh... Lego... Czasami z bratem buduje xD tak dla przypomnienia :P Zdjęcia są świene :D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też mam do tego wenę. :D Dziękuję bardzo. :*
UsuńSzkoła - mimo wszelkiego narzekania i często masy niepotrzebnych do życia informacji (jak na przykład prędkość windy w górę i w dół w pierwszej liceum -.-') musimy przyznać, że bez szkoły mielibyśmy mniej znajomych, a ciągłe siedzenie w domu kiedyś by się znudziło, prawda? Ludzka natura prowadzi nas ku lenistwu, a zmuszeni chociaż trochę wyciągniemy z lekcji :)
OdpowiedzUsuńLego? Ja dalej... no w sumie teraz to siostrzeniec już ma moje klocki :) Miałem dwie takie plastikowe skrzynki z pomieszanym milionem tych malutkich zestawów :)
Świetny post, powodzenia!
Pierwszy akapit jest bardzo mądry - choć dowiadujemy się wielu niepotrzebnych informacji w szkole, mających związek z tą drogą przyszłości, z którą nie wiążemy swojej pracy. Chociaż wiele ludzi znalazłoby przyjaciół na Facebooku. I masz rację, w końcu nie mielibyśmy co robić...
UsuńJa oddałam swojej siostrzenicy lalki - tych w ogóle nie używałam. Za to klocki zostawiam na jeszcze trochę. ^^
Dzięki, takie słowa na pewno mi się przydadzą! :D
Ładne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSuper!
Dziękuję! :)
UsuńHihi, mamy z koleżanką pokaźną kolekcję zestawów B) Super blog! Powodzenia!
OdpowiedzUsuń~Ari
To super, ja nie kupowałam sobie tego zbyt dużo, wiedziałam już, że kiedyś rzucę to w kąt i tego nie ruszę. Dziękuję! <3
UsuńJa pamiętam lalki i petshopy :D Stare kucyki MLP, no i piosenki :D
OdpowiedzUsuńNuma numa jej...
Ooo, najlepsze wspomnienia! ;D Nadal trzymam w szafkach ponad 30 sztuk LPS, może kiedyś również nawiązując do tematu przeszłości dodam ich zdjęcia. ;D Akurat My Little Pony nie kolekcjonowałam, miałam z tego jedynie mówiącego kucyka, a piosenki to wiadomo. <3
UsuńJa jak bylem mały to bardzo lubiałem lego, oraz piłkę nożną.
OdpowiedzUsuńJa kocham oglądać piłkę nożną, a nie umiem w nią grać. >.<
Usuńo też mam lego ! ale spoko jest tylko coraz mniej się nim bawię bo nie mam czasu ale ty widze że dobrze się bawisz pisząc i wstawiając te posty więc będe dawać więcej komentarzy ale w każdym poście ! #POzdRAwiAM
OdpowiedzUsuńOoo, to fajnie. :) Ja robiłam te zdjęcia, mając ferie zimowe, akurat miałam trochę czasu. :) Będzie mi bardzo miło, jak będziesz jedną z moich stałych czytelniczek. :) #również #pozdrawiam #lubię #hasztagi
Usuń